Autor Wiadomość
Krzyk19ochan88
PostWysłany: Wto 21:10, 02 Wrz 2008

Rozen Maiden Traumend ja osobiści traktuję jak tylko kontynuację histori z pierwszej części.

Ogólnie to zgadzam się z wypowiedziami poprzedników, że Rozen Maiden zmienia ton na bardziej mroczny. A zakończenie mi się podoba bardzo dobry pretekst do następnej serii.

Ale najbardziej ucieszyłem się z powrotu Suigintou i z jej ścieżki rozwoju. Dokonuje się w niej przemiana pod wpływem spotkanej Megu Kakizaki która bardzo ją przypomina. Suigintou od swojego medium uczy się współczucia i zauważa pewnie, że nie tylko ją skrzywdził los i przestaje być samotna ma kogoś na kim dla niej zależy.

Jeśli chodzi o Kanarie to mi się średnio spodobała moim zdaniem za długo się czaiła w ogródku Confused
Ale sesja zdjęciowa była super w końcu lalki zmieniły ubranka Very Happy

Kreska w anime bez zmian w porównaniu do części pierwszej czyli bdb

Muzyka super

opening najlepszy jaki kiedy kol wiek widziałem

ogólnikowo to tyle Razz
Delight
PostWysłany: Czw 11:59, 21 Sie 2008

No i do tego doszła jeszcze jedna rzecz - co się stało z "magicznymi palcami" Jum'a i jego niesamowitymi zdolnościami maestro?
No i gdzie są ożywione zabawki?
Nuki-chan
PostWysłany: Sob 16:48, 16 Sie 2008

Ja też uważam, że zakończenie nie było zbyt dobre... Twórcom anime nie udało się tego ładnie i jasno przedstawić. ^^"
Delight
PostWysłany: Pon 3:34, 11 Sie 2008

Druga seria Rozen Maiden wywarła na mnie dużo bardziej przygnębiające wrażenie niż pierwsza.
Rozwój Jun'a się właściwie zakończył i jego związek z Shinku się rozmył w natłoku lalek.
Do tego doszła Barasuishou, której nie cierpię z powodu jej braku człowieczeństwa.

Co prawda z drugiej strony pojawiła się Kanaria jako dodatkowe źródło komicznych sytucacji, ale rozpoczęcie się Gry Alicji zmieniło klimat anime na zdecydowanie mroczny. Konflikt pomiędzy miłością do sióstr i miłością do Rozena gwarantuje, że gdzieś nastąpi kilka tragedii.

Podczas tej serii polubiłem Suigintou, która wreszcie zaczęła robić coś poza knuciem i hichotaniem i pokazała swoją bardziej wrażliwą i współczującą stronę.

Poza tym przestałem lubić Souseiseki, która dla Ojca nie wachała się przysporzyć cierpień swoim siostrom.

Na dodatek z odcinka na odcinek seria stawała się coraz bardziej przygnębiająca i tragiczna. Odejście i śmierć Souseiseki i opóźniona śmierć Hinaichigo zapowiadały, że dalej będzie gorzej.

Końcówka była dramatyczna, ale w pewien sposób mało satysfakcjonująca.
Wszystkie pozostałe rozen maiden zostały zabite a uratowała je tylko niedoskonałość Barasuishou. Hinaichigo, de facto zabita na początku pierwszej serii i Souseiseki pozostają martwe - nawet mi to pasuje, obie śmierci są dość tragiczne...
Wiele rzeczy nie zostało wyjaśnionych, no i brakuje epilogu, który by dodał choć trochę światła po całym tym mroku i tragedii co nadaje zakończeniu wyjątkowo przygnębiający ton.

Pozostaje tylko czekać na następną serię...

Powered by phpBB and Ad Infinitum v1.03